Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

Rok 2017 był dla mnie szczególny, ponieważ patronował mu Św. Brat Albert.
Rok się kończy, zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, tak więc przychodzi czas na życzenia. 2017 12 20 sw brat Albert
Mam taki zwyczaj, że co roku opracowuję świąteczne życzenia dla powstającego nowego franciszkańskiego zakonu - braci mniejszych czyniących miłosierdzie. Do krótkiego tekstu życzeń, staram się zawsze dołączyć okazjonalny rysunek.

Tym razem, ze względu na ogłoszony rok Św. Brat Alberta, postanowiłem narysować jego wizerunek. Tak nietypowo, abyśmy mogli podzielić się opłatkiem w jego obecności, zaznaczonej spojrzeniem oczu, uśmiechem, wyrazem troski na twarzy, może świątecznym smutkiem…..?

Osobiście, twarze rysuję bardzo sporadycznie, właściwie mogę stwierdzić, że po prostu nie umiem portretować! Gdy zobaczyłem skończony rysunek, postanowiłem jednak zamieścić go w życzeniach. Udał mi się. Za pomocą kresek, wyraziłem prostotę tego człowieka, dodałem trochę włosów, zniekształciłem lewe oko, jedno ucho wyszło trochę jak u Van Gogha … Święty inwalida dobry i prosty jak chleb ! Byłem po prostu zadowolony z wykonanej pracy.

Jakież było moje zdziwienie, gdy popatrzyłem w kalendarz, tym razem liturgiczny. Spóźniłem się o jedyne 365 dni ! Albertyński rok kościelny 2017 właśnie się skończył. 100 lecie śmierci świętego , było rok temu ! 26 grudnia 2016 r.

Pomyliłem się o rok. Wyszedłem na ignoranta. Cały rok czekałem na tą rocznicę. Chciałem ją zaznaczyć w sposób szczególny. A tu taki klops !
Pomyślałem zatem, po co się tak pomyliłem. W jakim celu tak się skompromitowałem ?
Odpowiedź nasunęła się natychmiast.
Brat Albert też się pomylił.
Święty też się skompromitował ! I to nie jeden raz.
Popatrzmy na jego życiorys. Jako żołnierz się pomylił. Został inwalidą, a nie bohaterem. Jako artysta też się pomylił. Został żebrakiem, a nie celebrytą. Nawet jako zakonnik się pomylił. Szukał miejsca u Kapucynów, a został nie księdzem lecz bratem i to samodzielnie musiał założyć zgromadzenie. Nawet nie mógł odprawić Mszy Świętej….

Życie Św. Brata Alberta to logiczny ciąg pomyłek prowadzący do świętości.

Łatwo nam powiedzieć, że wybór albertyńskiego habitu to jego zwycięstwo, największe osiągnięcie, wręcz sukces ! Za przeproszeniem smród, a nie sukces.
Wartościowy, świetnie wykształcony, niezwykle utalentowany artysta kończy jako żebrak. Czy ktoś z nas marzy o tym, aby stać się biedakiem ?. Czy chcemy na co dzień marznąć, śmierdzieć, bluzgać wulgarnością, wieść żywot najniżej jak się da, dotykać dna ? Nie znam takiego człowieka.
A jednak jego przyjaciele mu po prostu zazdrościli. Bo on wszystkich znał ! Młoda Polska nie była „wielka”, lecz kameralna. Jak nie w Krakowie, to w Zakopanem. To się działo naprawdę i w takim środowisku Chmielowski działał.
Wyobraźmy sobie, że do naszej pracowni przychodzi kolega ze studiów, z jednego roku. Tylko nie w markowym garniturze, ale w brudnym habicie i do tego trochę śmierdzi. Na mieście mówią, że zadaje się z lumpami, trzeba uważać!

Czy ktoś z nas, traktował by go na poważnie? Czy nie stwierdzilibyśmy, po prostu - wariat?
… Owszem pamiętam Cię Adamie, byłeś zdolniejszy od wielu z nas. Tak wiem, ta twoja noga, chyba rozumiesz, że nie mogłem wtedy iść na wojnę, bo byłem na studiach w Wiedniu. Za to uwielbiam chodzić do kapucynów. Oni mówią takie piękne kazania ! Ostatnio było, że trzeba być dobrym jak chleb ! Przepraszam cię Albercik, ale w związku z tym, że mam teraz szkolenie, bo jak zapewne słyszałeś, zmieniły się warunki techniczne jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, nie mam już dla ciebie czasu…
Brat Albert miał nie tylko wielu przyjaciół, ale również czas dla człowieka. Był zanany i rozpoznawalny.
Chyba, co najmniej tak, jak Pani Anna Dymna. Jednak, to nie była fundacja. To było przedsiębiorstwo dla ubogich. I tu odniósł rzeczywisty sukces. Bracia Albertyni utrzymywali się z pracy rąk własnych, a ubodzy znajdowali schronienie nawet „po pijaku”, bo nie było wtedy izby wytrzeźwień ani MOPS’u.
Nie chodzi mi tu o analizę życia świętego. Mam nadzieję, że moja pomyłka zostanie po prostu wykorzystana. Wręcz wdrożona w życie.

TAK, WARTO SIĘ POMYLIĆ!

Tego wszystkim ludziom dobrej woli życzę. Aby nasze pomyłki nie były zapomniane. Aby nasze błędy, kształtowały naszą postawę w prawdzie. Aby służyły innym tak jak to czynił Brat Albert.
Bo człowiek, który kocha, nie boi się pomyłek.

Na zakończeni tego wpisu, z okazji Świąt Bożego Narodzenia i nadchodzącego roku 2018, proszę przyjąć najserdeczniejsze życzenia, wyrażone prawdziwymi słowami ludzi z albertyńskich schronisk

(www.youtube.com/watch?v=hgyOPxGxuhk)

            Aby Święta były obfite i bogate.
            Dla ludzi ciężko chorych niech zabłyśnie iskierka nadziei na uzdrowienie.
            Porozumienia i spokoju.
            Pokoju między państwami i między ludźmi.
            Ludziom bezdomnym – wyjścia z tej bezdomności, aby mogli żyć jak normalni ludzie.
            Wszystkim ludziom - spełnienia marzeń,
            bo jak się spełnią marzenia, to inne życzenia nie mają znaczenia!

grudzień, 2017 r.
Krzysztof Stokłosa

2017 12 20 igielki BN 2017