Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

Być sługą i liderem

1. Między Stwórcą, twórcą a stworzeniem 19. Gdzie mieszkasz
2. Jerozolima 7 kwietnia roku 30 20. Spotkania
3. Rybacka firma Jezusa 21. W prozie życia
4. Pójdźcie za mną 22. Zaspakajać rzeczywiste potrzeby, a nie zachcianki
5. Wywiadówka w świątyni (Łk 2, 41-50) 23. Osiem nawyków
6. Czy Jezus chodził do szkoły? 24. Ubogi bogaty i bogaty ubogi
7. Relacja z Matką 25. Istota zmartwychwstania
8. Jezus, syn Józefa 26. Potęga smutku
9. Cieśla, Syn cieśli 27. Jak posiąść ziemię
10. Miejsce Matki w życiu dorosłego Jezusa 28. Sprawiedliwości nie ma
11. Otwarte drzwi 29. Teoria Wielkiego Hydraulika
12. Jesuz i Jan 30. Prawdziwa kardiologia
13. Chrzest 31. Klucz do prawdziwej kariery
14. Kuszenie 32. Szansa w prześladowaniu
15. Komu się nie kłaniać? 33. Uruchom antywirus
16. Cena sławy? 34. Sól i światło
17. Zarządzanie pokusami 35. Prawo i Miłość
18. Powołanie a kompetencje

Prawo i Miłość

2018-06-01
Zimowy dzień. Chłopak z ukochaną dziewczyną wybierają się na spacer. Ona mówi: „weź czapkę i szalik”. On cieszy się z faktu, że ona troszczy się o niego, że jej na nim zależy. Ją cieszy to, że on liczy się z jej zdaniem, a nawet jest jej posłuszny. Imperatywna forma zachęca do dobrego działania, niczemu nie przeszkadza, a nawet nie jest zauważana. Ta sama scena 25 lat później – odpowiedź może wyglądać już inaczej: „ja wiem, jak się ubrać; nie jestem w przedszkolu; nie lubię jak narzucasz mi swoją wolę”.

Klucz do zrozumienia różnicy w reakcjach leży w miłości. Prawo bez miłości jest trudne i nie sprzyja dobrym relacjom. Bóg daje nam przykazania z miłości i tego możemy być pewni, ale przyjęte bez miłości są dramatem. Dlatego Jezus i tylko Jezus – wcielona miłość samego Boga – miał prawo powiedzieć:

Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić(Mt 5,18).

Czytaj więcej...

Sól i światło

2018-05-01
Zastawiony stół, a na nim świecznik i paląca się lampa. Wkoło oświetlone, pełne wyrazu twarze. I sól, by to, co podano, miało smak.

I Jezus, który mówi do swoich uczniów:

Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi (Mt 5,14).

Jesteście solą, a nie zupą. Wystarczy jej odrobina, aby potrawa nabrała smaku. Jak ważna jest sól, by konserwować pożywienie tak potrzebne dla życia. Ale sól ma swój czas – zwietrzała nie nadaje się już do niczego.  

Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu(Mt 5, 15-16).

Czytaj więcej...

Bycie liderem polega na służbie. Im większy lider, tym niższy sługa. Jezus stał się sługą nas wszystkich, nie traćmy więc czasu na szukanie lepszego nauczyciela.

Znajdujemy się w znakomitej sytuacji. Przez swoją śmierć na Krzyżu, Jezus uczynił nas swoimi braćmi. Przez zmartwychwstanie – otwarł dom Niebieskiego Ojca. Dał nam Słowo Boga, porządkujące ludzkie myślenie i święte znaki, generujące Boską moc.

Bracie i Siostro,

przez Chrzest zostałeś „zalogowany” w Jezusa, grzech zaś blokuje do Niego dostęp. Tracisz wówczas cel i moc. Tracisz bezcenny czas i znakomite relacje.

Teraz uruchom najlepszy program antywirusowy - Sakrament pojednania.

Czytaj więcej...

Proszę się nie bać – nie jest to nawoływanie do patologicznego cierpiętnictwa, religijnego masochizmu itp. Chodzi o umiejętność, o pewną sztukę zderzenia się z rzeczywistością, która powstaje po zastosowaniu poprzednich siedmiu nawyków prawdziwie szczęśliwego człowieka. Tą rzeczywistością jest prześladowanie.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5,10).

Natychmiast jawią się w naszych inteligentnych głowach pytania: „Co to znaczy cierpieć? Co to jest sprawiedliwość? Jak rozumieć królestwo niebieskie?”.

Sam Jezus wychodzi nam naprzeciw. Jest rzeczą znamienną, że jakby sam, chcąc uniknąć nieporozumień w szukaniu odpowiedzi na rodzące się pytania, właśnie do tego błogosławieństwa dodaje komentarz.

Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami (Mt 5, 11-12).

Czytaj więcej...

Jeżeli mówimy o prawdziwej karierze, to nie mamy na myśli tylko tego, co tu i teraz. Nie mamy też na myśli życia celebryty w sieci, czy też zapisania się wielkimi literami w historii tego świata.

Za prawdziwą karierę w historii ludzkości uchodziło połączenie tego, co ludzkie, z tym, co boskie. Wystarczy spojrzeć na piramidy Egiptu i ubóstwienie faraona. Wystarczy otworzyć karty mitologii greckiej. Wszędzie i na różne sposoby śmiertelny i ograniczony człowiek chciał i chce przekraczać granice bóstwa. Jedni próbują dokonać tego przez doświadczenie religijne, inni w karierze tego świata. Dobrodziejstwo, jakim jest dziś Internet, pozwala nam np. dotykać świata celebrytów, świata, który raz po raz ogłasza jakąś nową boginię czy herosa. Internet sięga do ich dzieciństwa, młodości, rejestruje tryumfy, upadki, choroby i... pogrzeby. To niezwykłe doświadczenie każe inteligentnemu użytkownikowi sieci nabierać właściwego dystansu i postawić konkretne pytanie: o co chodzi z tym ubóstwieniem człowieka?

A Chrystus mówi: Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani Synami Bożymi (Mt 5,9).

Czytaj więcej...

W ostatnich miesiącach zdjęto mi zaćmę z oczu. Wspaniałe uczucie powrotu do normalnego widzenia otaczającego mnie świata. W tym na nowo odkrytym darze widzenia jawi się pewna refleksja - czy mogę, w tym, na co patrzą moje oczy, zobaczyć Boga, zobaczyć Stwórcę? Wielu pyta: widziałeś Boga? Spotkałeś takiego, który Go widział? Gdzie ten twój Bóg? - Pokaż mi Go, skoro mam w Niego uwierzyć!

Oczy to wielki dar, ale stanowczo nie wystarczający, aby zobaczyć Boga. Dlatego też Jezus powiedział:

„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8).

Organem, który umożliwia człowiekowi oglądanie Boga jest więc serce. Jest to logiczne, bowiem skoro Bóg jest Miłością, nie wystarczą oczy i rozum. Boga trzeba doświadczyć, a do tego jest konieczne współdziałanie wszystkich władz ludzkiej egzystencji. Termin „serce” jest genialny – fantastycznie łączy to, co duchowe i to, co cielesne w człowieku. W akcie miłości daje się wszystko – daje się SERCE!

Czytaj więcej...

Rzeczywistość Boża

Ludzkie słowo może jedynie przybliżyć Bożą rzeczywistość. Ojciec Niebieski daje siebie cały swojemu Synowi w odwiecznym akcie zrodzenia. Syn przyjmuje Ojca i daje siebie cały Ojcu w odwiecznym akcie synowskiej miłości. Taka sama jest relacja między Ojcem, Synem a Duchem Świętym w odwiecznym akcie pochodzenia. Tak to Osoby Boskie dają siebie i przyjmują się wzajemnie w czystym, bezinteresownym akcie miłości. W Bogu przecież nie ma braków, potrzeb ani jakiejkolwiek niedoskonałości. Trwa więc nieustanne, doskonałe dawanie i otrzymywanie. Można powiedzieć – Boska dynamika miłości – miłosierdzie.

Rzeczywistość człowieka


W dziele stworzenia Trójjedyny Bóg ogarnął aktem miłosierdzia świat i człowieka (Ps 145). Stwórca uposażył i zaprosił człowieka do aktywnej wymiany: otrzymujesz – dajesz. Idealnie jest wtedy, kiedy tyle ile otrzymałeś, tyle dajesz. Dlatego Jezus powiedział „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.” (Łk 6,36)

I tak możemy sobie wyobrazić system naczyń połączonych Wielkiego Hydraulika. Każdy z nas jest jego elementem. Chodzi o to by mieć jak największe Φ i idealną przepustowość. Wtedy w systemie jest się naczyniem sprawnym.

Czytaj więcej...

na tym świecie i być nie może.

To nasze potoczne doświadczenie stoi w sprzeczności z przekonaniem, że człowiek jest stworzony do sprawiedliwości. Cały czas przecież o nią pyta, o nią walczy, jej się domaga. Jesteśmy przekonani o konieczności sprawiedliwości we wszystkich naszych ludzkich kontaktach. Są jednak tacy, którzy uznają, że nie ma sensu zabiegać o sprawiedliwość, bo to nie jest realne. Inni zadowoleni, że nie ma sprawiedliwości wokół nich, rozgrzeszają wszelką nieprawość, którą niejednokrotnie sami czynią. Jeszcze inni uznają się za jedynych sprawiedliwych i wydają jedynie słuszne wyroki, których nieomylność nie podlega dyskusji.

Dlaczego tak jest?

Z prostej przyczyny. Stwórca powierzył świat niedoskonałemu, grzesznemu człowiekowi, który operuje zbyt małą ilością danych, aby być sprawiedliwym i sprawiedliwie tym światem zarządzać. Nie jesteśmy w możności sprawiedliwie ocenić wartości ludzkiej pracy, wartości wyprodukowanych towarów, stopnia ludzkiej zasługi czy winy. Jest tak ponieważ nie dysponujemy wszystkimi danymi o sobie, o bliźnim, o świecie. Pełny pakiet danych ma Pan Bóg i tylko on może być i rzeczywiście jest sprawiedliwym w osądzie.

Czy w takim razie Bóg kpi z człowieka, skoro stwarza go do sprawiedliwości, daje mu tęsknotę za wartością, która jest poza jego zasięgiem?

Czytaj więcej...

a jednocześnie zdobyć niebo?

Niejednego z nas nurtuje to pytanie, które wypływa przecież bezpośrednio z naszej ludzkiej natury. Mamy nieśmiertelną duszę i śmiertelne ciało. Czas naszego pobytu na ziemi jest policzalny, ale przecież wierzymy, że nasze życie zmienia się, ale się nie kończy, a jego celem nie jest cmentarz tylko Dom Ojca Niebieskiego. Szukamy więc bardziej lub mniej świadomie klucza rozwiązania tego, co wydawać się może sprzeczne - jak wziąść w posiadanie ziemię, aby osiągnąć niebo? Tymczasem Jezus daje nam do ręki narzędzie przy pomocy, którego rozwiązanie jest w naszym zasięgu.

„Błogosławieni cisi (dosł. łagodni), albowiem oni posiądą ziemię.” (Mt 5,5)

Natychmiast stawiamy pytanie co to znaczy - być cichym, być łagodnym? Możemy mieć w naszych czasach raczej złe skojarzenia. Wynikają one stąd, że współczesny świat, który wydaje gigantyczne pieniądze na marketing, promocję, reklamę, który uczy wykrzykiwać swoje walory w umiejętnie redagowanych CV, chce wychować nas do przebojowości, a nie do cichości i łagodności. Czy w takim razie ta cnota, ten nawyk do którego zachęca Jezus stracił swoje znaczenie?

Czytaj więcej...

Potęga smutku

2017-05-01
Jednym z najważniejszych doświadczeń w życiu jest doświadczenie śmierci. Ilekroć mamy do czynienia z czyjąś śmiercią, myślimy również o kresie naszego życia. A kiedy umiera ktoś nam bliski, wtedy myśl o śmierci wpisuje się w trudne doświadczenie żałoby.

Dlaczego tak jest? Jak więc stworzony do nieśmiertelności człowiek, powinien przeżywać rzeczywistość śmierci? I jak ją przeżywać we współczesnym świecie, który za wszelką cenę ucieka od refleksji nad przemijaniem człowieka? Dotyczy ten proces przede wszystkim bogatych społeczeństw, które starość i cierpienie usuwają poza nawias życia, posuwając się aż do eutanazji. Coraz bardziej stają się popularne - kosmetyka pośmiertna, spopielanie zwłok, cmentarze w przestrzeni parku itp. Te i inne pomysły służą zacieraniu ostrych pytań związanych z doczesnym kresem ludzkiego życia. Potwierdza to wszystko przekonanie Seneki, że nie śmierci się boimy, lecz myśli o śmierci.

Czytaj więcej...

Miałem mieć kiedyś kazanie o myśli św. Tomasza Apostoła. To było w Krakowie, biegłem do kościoła, a po drodze spotkałem ks. prof. Tischnera. Pytam go, co by powiedział na temat św. Tomasza. Odchrząknął i mówi: „Lucek, w tej Ewangelii najważniejsze jest słówko »mój«”. Idę sobie dalej imyślę, że rzeczywiście Tischner ma rację. Tomasz nagle dotyka rzeczywistości Zmartwychwstałego i widzi tego, którego zamordowano, żywego. Dotyka jego śmiertelnych ran, a on żyje. On je, a nie musi jeść, przenosi się aktem woli z miejsca na miejsce, jest raz rozpoznawalny, a raz nierozpoznawalny, może być w kilku miejscach na raz… To jest zupełnie inna kategoria bytu. Odlot. I Tomasz mówi: „Pan mój i Bóg mój”. Szatan doskonale wiedział, ze Chrystus zmartwychwstał ale on sam nigdy nie wygeneruje: „mój”. I tu jest istota całego Zmartwychwstania. Absolutnie nowa rzeczywistość, do której właściwie jesteśmy stworzeni, jako istoty duchowo-cielesne. Spotykamy się z tą rzeczywistością i tworzymy relację przez „mój”.

Czytaj więcej...

Tekst formacyjn cyklu: "Sługa - Lider"

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.” (Mt 5,3)
Jest to jedno z najtrudniejszych zdań w Ewangelii. Niby przejrzyste w teorii, lecz w praktyce trudne.

Dlaczego?

W jednej z rozmów młoda Chinka, Kristi, przygotowująca się do przyjęcia Chrztu Świętego, podzieliła się ze mną ciekawym spostrzeżeniem: jeśli ktoś ma 1 Euro i da mi go, to znaczy, że mnie kocha. Jeżeli ktoś jest milionerem i da mi 1 Euro – to niewiele znaczy.

To zdanie nie tylko przylepiło mi się do głowy, ale otworzyło w niej pliki, które uaktualniły stare dane. Kiedy patrzę z wiarą na Dziecię Jezus w żłóbku betlejemskiej stajenki, to czuję, że Bóg daje mi się cały. Kiedy patrzę z wiarą na Jezusa wiszącego na drzewie krzyża, to czuję, że Bóg daje mi się cały. Kiedy przyjmuję z wiarą Komunię św. doświadczam Boga, który daje mi się cały.

Tak wypracowuje się jeden z najbardziej podstawowych nawyków.

Im bardziej doświadczam faktu, że Bóg mnie kocha, tym mniej używam, na różny sposób odmienianego słowa:

„moje”

Ks. Lucjan Bielas

Osiem nawyków

2017-03-01

prawdziwie szczęśliwego człowieka - Osiem Błogosławieństw

„Niepojęte przymierze Stwórcy ze stworzeniem w Starym Testamencie opiera się na daniu i przyjęciu prawa Dekalogu. Zachowanie tego prawa przez człowieka Bóg powiązał ze swym szczególnym błogosławieństwem daleko wykraczającym poza to, co doczesne. Jezus w tej podstawowej instrukcji obsługi człowieczeństwa, danej przez Stwórcę nic nie zmienia, lecz na samym początku swego nauczania daje osiem rad pozwalających na pełniejsze wypełnienie Dekalogu, a przez to na bycie bardziej szczęśliwym, zarówno w wymiarze doczesnym jak i wiecznym.

Spróbujmy popatrzeć na Osiem błogosławieństw, jak na wezwanie do świadomego wypracowania w sobie nawyków, porządkujących nasze myślenie i postępowanie oraz otwierających nas na szczególny rodzaj współpracy z Bogiem i na wyjątkowy sukces w życiu.

Czytaj więcej...

Jak zwracać się w stronę człowieka i dostrzegać jego duchowe potrzeby?

„I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu”. (Mt 4,23)

Jezus jako lider widział przede wszystkim cel swojej działalności i to cel nadprzyrodzony – Królestwo Boże. Traktował go z najwyższą powagą i nigdy od niego nie odstąpił. Właśnie przez to nadawał wszystkiemu, co mówił i czynił w ziemskiej rzeczywistości, zupełnie inną rangę i odnosił się do zupełnie innych możliwości. Tak uformowany Jezus zwraca się w stronę człowieka i dostrzega przede wszystkim jego duchowe potrzeby. To nie zamyka Go na ludzkie codzienne sprawy i zwyczajne, pospolite kłopoty, choćby nawet wydawałyby się one banalne. Znakomicie ilustruje to cud, jakiego dokonał Jezus na weselu w Kanie Galilejskiej. Można by powiedzieć, że zaistnienie największej w dziejach świata korporacji zaczęło się od tak banalnego wydarzenia – zabrakło wina podczas uczty. I co ciekawe, trudno przypuszczać, że to był przypadek.

Czytaj więcej...

W prozie życia

2017-01-01

Czy są bezpieczne relacje z tymi, którzy Boga nie chcą widzieć w swoim życiu?

Nie było w dziejach świata słynniejszego wesela. Media wprawdzie nieustannie donoszą o ślubach i uroczystościach weselnych wielkich postaci tego świata, o znamienitych gościach, wyszukanych strojach, o gigantycznych przyjęciach i astronomicznych kosztach. Żadne z nich nie będzie mogło konkurować z stosunkowo niewielkim weselem, które odbyło się ok. 28 r. na skraju Imperium Rzymskiego w palestyńskiej Kanie Galilejskiej. Nie było tłumów, nie było kamer, nie było paparazzi... Mało tego! Nawet nie znamy imion pana i panny młodej. Znamy jedynie kilku gości z tego wesela i incydent związany z menu – zaczęło bowiem brakować wina. Spośród znanych nam zaproszonych gości jednym z nich był Jezus zwany Chrystusem. Były cieśla z Nazaretu, a wtedy już wędrowny nauczyciel. Była również obecna Jego Matka Maryja i gromada uczniów, których przyprowadził ze sobą. To właśnie Ona, Maryja, zauważyła, że nad weselem wisi skandal – zaczęło brakować wina. Zwróciła się z tym do jedynej osoby, która w tej ludzkiej potrzebie w tamtych warunkach mogła pomóc. Zwróciła się do swojego Syna, Jezusa. 

Czytaj więcej...

Spotkania

2016-12-01

W czym tkwiła i tkwi ich moc? Co decyduje o tym jak tworzymy nasze międzyludzkie relacje?

Nie ma spotkań przypadkowych. To zdanie jest prawdziwe dla ludzi głęboko wierzących i to nawet wtedy, kiedy w mowie potocznej posługują się terminem „przypadek”. Znakomicie weryfikuje się ta teza w spotkaniach z Jezusem Chrystusem i wokoło Niego. Te spotkania były decydujące w utworzeniu drużyny Jezusa, czyli grona Apostołów i Uczniów.

Po wizycie, jaką złożyli Jezusowi Jan i Andrzej brat Szymona Piotra - „Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza – to znaczy Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa”.(J 1, 41-42)

„Nazajutrz Jezus postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. (…) Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy – Jezusa, syna Józefa z Nazaretu”. (J 1,43-45)

Tak naprawdę cała Ewangelia jest wypełniona spotkaniami z Jezusem i wokoło Niego. Były one bardzo ważne. Zmieniały i co ciekawe, nadal zmieniają ludzkie życie. Możemy spokojnie powiedzieć – zmieniły dzieje świata.

W czym tkwiła i tkwi ich moc?

Czytaj więcej...

Gdzie mieszkasz?

2016-11-15

Chcę być liderem, a czy stać mnie na transparentność? Czy stać mnie na Chrystusową reakcję: "Chodźcie i zobaczcie"?

„Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: Czego szukacie? Oni powiedzieli do Niego: Rabbi! To znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz? Odpowiedział im: Chodźcie, a zobaczycie. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego.” (J 1,38-39)

Idący za Jezusem, to byli dwaj uczniowie św. Jana Chrzciciela. Jednym z nich był brat Szymona Piotra, drugim zaś, był najprawdopodobniej sam autor cytowanego tekstu - św. Jan.
W cyklu spotkań, w wyniku których formowała się grupa pierwszych uczniów, to zdarzenie musiało mieć szczególne znaczenie skoro ten, który go doświadczył tak skrupulatnie wszystko odnotował.

Pytanie było tak zwyczajne i proste: „Nauczycielu - gdzie mieszkasz?”

Czytaj więcej...

Co wpływa na mój sukces w pierwszych sekundach spotkania? Czy wiem jak ważne jest pytanie "Kim jestem"?

„Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona zwanego Piotrem i brata jego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jeziorze; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.” (Mt 4,18-20)

Życiowe doświadczenie uczy, że o relacjach międzyludzkich często decydują pierwsze sekundy. Pan Jezus znakomicie wpisał się w to doświadczenie powołując uczniów. Można sobie postawić pytanie: co wpłynęło na Jego sukces w tych „pierwszych sekundach”?

Po pierwsze – Jezus wiedział kim jest.

Czytaj więcej...

Brzmi to niewiarygodnie. To ja człowiek mogę być potężniejszy od szatana? Czy to nie żart?

Kuszony na pustyni Jezus pokazuje nam – swoim braciom w człowieczeństwie, że to jest nie tylko możliwe, ale i konieczne dla tych którzy poważnie myślą o realizacji misji swojego życia. W jej realizacji Bóg pomaga człowiekowi. Odczytana, podjęta i wypełniona jest spełnieniem człowieka i uwielbieniem Boga. Z punktu widzenia kusiciela wygląda to zupełnie inaczej. Im bardziej coś jest Bożego, im więcej dobra i miłości tym więcej szatańskiej wściekłości. Zjednoczony z Ojcem i napełniony Duchem Świętym Jezus w swej ludzkiej naturze wypracował nawyki, które nam pokazuje, jako skuteczne narzędzia w zapanowaniu nad szatańska pokusą. Korzystając z Jego przykładu i wsparcia, wypracujmy w sobie nawyki, czyli konkretne przyzwyczajenia, które świadomie wprowadzamy w naszą naturę.

Czytaj więcej...

Cena sławy?

2016-09-15

Jest takie ryzyko, w które nie wolno nam wejść i takie, które musimy podjąć.

Jezus na pustyni był nieznany. Diabeł postanowił i tej okazji nie zmarnować. Zaprowadził Go do świętego miasta Jeruzalem i postawił na szczycie narożnika świątyni. Był to południowo-wschodni fragment muru oporowego platformy świątynnej. Wysokość narożnika znajdującego się nad dnem doliny potoku Cedron, wydawała się zawrotna. Prawdopodobnie było to miejsce straceń. 

Wtedy to diabeł rzekł do Jezusa: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół. Jest bowiem napisane: Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, żeby cię strzegli, i na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień.”(Łk 4,9-11)

Czytaj więcej...

Jezus na pustyni był nie tylko głodny, był też biedny.

Mistrz kłamstwa, takich okazji nie marnuje. Jezus w swej ludzkiej naturze jeszcze nie wstąpił do domu Ojca i tu diabeł widział swoją szansę. I tak poddał Go kolejnej pokusie:

„Wówczas wyprowadził Go w górę i pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje.” (Łk 4, 5-7).

Czytaj więcej...

Czy można rozwijać swoje człowieczeństwo karmiąc się tylko chlebem?

Czy można być przewodnikiem dla innych nie karmiąc się Słowem Boga?

Kiedy Jezus poszcząc na pustyni poczuł głód: „Rzekł Mu wtedy diabeł: <Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby stał się chlebem>. Pierwsze, co padło ze strony diabła, to poddanie w wątpliwość synostwa Bożego Jezusa, jasno objawionego podczas chrztu w Jordanie. Jest rzeczą znamienną, że w Raju wąż zaczął kuszenie Ewy od słów: Czy rzeczywiście Bóg powiedział …? (Rdz 3,1) Diabeł, mistrz kłamstwa, prowokuje i wystawia na próbę. Jego celem jest odłączenie człowieka od jedności z Bogiem. Środki, których używa, to między innymi - sianie wątpliwości i pobudzenie niezdrowej ambicji człowieka.

Czytaj więcej...

Kuszenie

2016-07-01

„Pełen Ducha Świętego powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu Świętym na pustyni czterdzieści dni, gdzie był kuszony przez diabła.” (Łk 4,1)

To początek jednego z kluczowych fragmentów opisujących przygotowanie się Jezusa do wypełnienia swojej misji. Nie było świadków kuszenia Jezusa przez szatana, jednak waga tego wydarzenia dla każdego z Jego uczniów była tak duża i ponadczasowa, że zapewne sam Mistrz o nim opowiedział.

„Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód”. (Łk 4,2)

Kuszenie nie mogło dotyczyć Boskiej natury Jezusa. Szatan kusił Go jako prawdziwego człowieka. Jezus w swej ludzkiej naturze pozwolił napełnić się Duchem Świętym, a jako prawdziwy człowiek podjął post. W tym napełnieniu się Boską rzeczywistością Jezus był tak pogrążony, że długi czas upłynął, zanim wreszcie poczuł głód.

Czytaj więcej...

Chrzest

2016-06-15

Kiedy Jan Chrzciciel przemówił na Pustyni Judzkiej jego głos rozbrzmiał z całą mocą.

Po pierwsze - z pustyni słychać lepiej; po drugie – miał swój styl odpowiadający nauce, którą głosił i po trzecie, w tej niełatwej sytuacji religijnej, politycznej i społecznej stać go było na słowa bezkompromisowej prawdy. Spełnił, innymi słowy, wszystkie warunki, żeby być usłyszanym.

Istotą jego przekazu było wezwanie do zmiany sposobu myślenia, polegającej na powrocie do zachowania przykazań Bożych – czyli uczłowieczenia człowieka, a przez to przygotowanie się na rychłe przyjście Mesjasza.

Czytaj więcej...

Jezus i Jan

2016-06-01
Na samym początku było ich dwóch: Jan - ostatni z proroków i Jezus - oczekiwany Mesjasz.

Jest rzeczą znamienną, że ich wzajemna współpraca w tworzeniu największego w dziejach świata projektu – Kościoła Chrystusowego zaczęła się w okresie prenatalnym. Po zwiastowaniu, Maryja – Matka Jezusa adorując obecnego pod jej sercem Boga-Człowieka, udaje się z pośpiechem do domu krewnej swej Elżbiety, aby wnieść tam wiarę i ręce gotowe do pracy. Napełniona Duchem Świętym Elżbieta z entuzjazmem powitała Matkę swojego Pana, a z tej radości poruszyło się dzieciątko w jej łonie. Tak po raz pierwszy spotkał się Jezus z nieco starszym od siebie krewnym - Janem. (Łk 1,39-45) Obie matki znały misję swoich synów daną przez Ojca Niebieskiego i po ludzku z Jego pomocą wychowywały ich do jej realizacji.


Czytaj więcej...

Otwarte drzwi

2016-05-15
Do nazaretańskiego domku Maryi Archanioł Gabriel mógł wejść bez pukania, drzwi były otwarte i nikt nie wyprosił niespodziewanego gościa.

A kiedy pod sercem Maryi zagościł Bóg-Człowiek, nie zamknęła drzwi, by to szczęście zostawić tylko dla siebie. Z adoracji Boga wypływa czyn człowieka – Maryja udaje się do innego otwartego domu, do krewnej swej Elżbiety, bo tam potrzebna była jej wiara i ręce gotowe do pracy.

W Betlejem gospoda była dla Maryi i Józefa zamknięta, lecz stajenka była otwarta, a pasterzy zaprosił Ojciec Niebieski przez swoich aniołów.

Czytaj więcej...

Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie".” (ŁK 2,48)

To, co wydarzyło się w świątyni, kiedy Jezus miał 12 lat, było niewątpliwie przełomowym momentem w relacji Maryi  z Jezusem - Matki z Synem. Nic nie jest w stanie bardziej zaistnieć się w świadomość matki jak chwila, w której  zaginęło jej dziecko. Takiego wydarzenia matka nigdy nie zapomni. W przypadku Maryi sprawa była wyjątkowa: zaginęło jej dziecko, a odnalazła dorosłego Syna, który swoją dojrzałością wprawił w zdumienie uczonych teologów. A ukoronowaniem całego przeżycia były trudne słowa  Jezusa: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”(Łk 2,49). Maryja zachowała je na zawsze w swoim sercu. Nie wiedziała  początkowo co one znaczą, lecz przez całe późniejsze życie będzie do nich dorastała.

Czytaj więcej...

„Przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: Czyż nie jest on synem cieśli?” (Mt 13,54-55a)
„Czyż nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona?” (Mk 6,3a)
I mówili: Czy nie jest to syn Józefa?” (Łk 4,22b)

Z przytoczonych tekstów jasno wynika, że mieszkańcy Nazaretu, a więc rodacy Jezusa kojarzyli Go z wykonywanym zawodem, z rodzicami i rodziną. Nikogo nie dziwi fakt, że jeśli ktoś dobrze wykonuje swój zawód, jest bardzo często z nim utożsamiany. Zjawisko to jest szczególnie widoczne w niewielkich społecznościach i często dotyczy obszaru rzemiosła i usług. Proces ten znajduje swoje potwierdzenie w nazwiskach, które w wielu wypadkach wywodzą się od wykonywanego zawodu. Możemy więc postawię sobie pytanie:

Jak współcześni postrzegali zawód cieśli?

Czytaj więcej...

Skończył życie jego ojciec, ale jakby nie umarł,
gdyż podobnego sobie zostawił. (Syr 30,4)

 

Relacja ojca z synem jest jedną z najbardziej podstawowych w kształtowaniu męskiego charakteru. Syn przejmuje niejako „oprogramowanie” swojego ojca i paradoksalnie, im jest starszy, tym bardziej jest ono w nim widoczne. Jest rzeczą znamienną, że relacja ojca z synem jest pochodną relacji ojca ze Stwórcą, z jego rodzicami, z żoną, z otoczeniem. Spory wpływ na syna może mieć również wykonywany przez ojca zawód, szczególnie w wypadku kiedy staje się on dziedziczny.

Czytaj więcej...

Relacja z Matką

2016-03-15

W jakiej relacji kształtują się w nas cechy lidera?

Relacja z Matką

To jedna z najbardziej ważnych relacji w naszym życiu. W niej to właśnie kształtuje się wiele cech naszej osobowości. Wszyscy jesteśmy tego świadomi, a mimo to w życiu codziennym zapominamy o tym i podejmujemy decyzje przeczące tej wiedzy, a ich fatalnie skutki niejednokrotnie odbijają się na całym naszym życiu i tworzonych przez nas relacjach.

Jak wyglądało to w relacji Jezusa z Jego Matką?

Nie ulega cienia wątpliwości, że Bóg Ojciec wybrał dla swojego Syna najlepszą Matkę spośród wszystkich kobiet. Po ludzku można o Maryi powiedzieć, za błogosławionym malarzem Fra Angelico – „zbyt piękna, żeby ją pożądać”.  Ten wybitny artysta, uchodzący za eksperta w tym co rzeczywiście piękne, określa w  ten sposób, typ urody kobiety, który tworzy się przez obcowanie z czystym pięknem i czystym dobrem, jakim jest Bóg. Świetnie rozumiał to narzeczony Maryi, Józef, który doświadczając tego właśnie  piękna, w chwili kiedy stała się brzemienną, nie zdobył się na to, by podejrzewać Ją o zdradę. Wolał podjąć trudną decyzję potajemnego opuszczenia Jej, niż wydać sąd sprzeczny z doświadczeniem prawdziwego piękna.

 

Czytaj więcej...