Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

Druga Niedziela po Narodzeniu Pańskim - Ewangelia według św. Jana 1, 1-18

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali - łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył.


Komentarz

 

„Boże Narodzenie nie jest czymś, co się wydarzyło, np. jak bitwa pod Waterloo; jest ono czymś, co się dzieje”. Warto przemyśleć, to trafne spostrzeżenie abp. Fultona J. Sheena i nie przegapić tego, co się dzieje. Jeśli znamy dokładną datę wspomnianej bitwy na 18 czerwca 1815 r., to nie mamy możliwości i może nigdy jej nie będziemy mieli, określenia dokładnej daty wydarzenia, które na pewno miało miejsce, a którym było narodzenie Jezusa Chrystusa. Jest to, może nie tylko szkoła pokory dla historyków, ale zachęta do refleksji, i to zarówno dla teologów, jak i każdego z nas. Syn Boży nie zostawił daty swojego narodzenia, albowiem nieustannie dzieje się ono w duszy i sercu każdego człowieka, który przed Bogiem nie zamknął drzwi.

Nic piękniejszego nie może człowieka spotkać w życiu od przyjęcia Boga i nic głupszego, od oddalenia się od Niego. Tak jasno mówi o tym św. Jan Ewangelista: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Nie trudno domyślić się, że tym Słowem jest MIŁOŚĆ.  Bóg jest Miłością i z tej miłości stwarza świat i człowieka, każdego człowieka. Tylko patrząc na świat i na siebie w kategoriach miłości, czyli kochając, człowiek jest prawdziwie mądry, czyli oświecony. Każdy  jest zdolny i powołany do miłości i dlatego św. Jan dalej stwierdza: Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi.

Miłość, którą jest Bóg, nie odbiera człowiekowi wolności: Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.  W tych słowach św. Jan stwierdza, że ludzie posunęli się do głupoty, odrzucenia swojego Stwórcy, do odrzucenia swojego Zbawiciela – Jezusa Chrystusa.

Nie wszyscy jednak zgłupieli!

Kolejne stwierdzenie Ewangelisty jest dziś dla nas kluczowe: Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.

Bóg przez św. Jana mówi o drugim narodzeniu człowieka i to narodzeniu z samego Boga. Dochodzi do niego bez cielesnego pośrednictwa, ale przez przyjęcie Słowa, jakim jest Jezus Chrystus. Jest to narodzenie z wiary i jego skutkiem jest stanie się „dzieckiem Boga”. To zupełnie nowa relacja i nowe perspektywy dla stworzonego człowieka na tym świecie, a które pozwalają wejść w niestworzoną rzeczywistość samego Boga. Tylko takie bycie dzieckiem Boga, daje prawo do bycia dziedzicem tego, co Boskie. Wiele się o tym mówi, niewielu bierze to poważnie.

W czasie zaskakującej nas przebudowy tego świata i jego relacji i zupełnie niepewnego jutra, warto narodzić się na nowo, aby być spokojnym o wieczność. Paradoksalnie, tylko taka postawa daje komfort w doczesności.

Warto postawić sobie istotne pytania:  – czy rzeczywiście pozwoliłem Bogu-Jezusowi, aby narodził się we mnie? Jeśli tak, to:  - Czy wierzę w Jego obecność w Eucharystii? - Czy tak jak On przebaczam nieprzyjaciołom?

 

Ks. Lucjan Bielas