Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

Trzecia Niedziela zwykła - Ewangelia według św. Jana 1, 35-42

Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: „Czego szukacie?” Oni powiedzieli do Niego: „Rabbi, to znaczy: Nauczycielu, gdzie mieszkasz?” Odpowiedział im: „Chodźcie, a zobaczycie”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: „Znaleźliśmy Mesjasza”, to znaczy: Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: „Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz się nazywał Kefas”, to znaczy: Piotr.


Komentarz

To pytanie postawił ostatnio Gerhard Wegner na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung (14 01 2021). Zdaniem Autora, zarówno wypowiedzi niemieckich, poważnych przedstawicieli Kościoła sugerujące, że Bóg nie ma z Covidem-19 nic wspólnego, a także zamknięte kościoły i brak duchowego wsparcia potrzebującym, sprawiły, że tylko niewielu szuka w tych trudnych czasach oparcia w wierze. Powołując się na badania Marii Sinnemann z Instytutu Nauk Społecznych Kościoła Ewangelickiego w Niemczech (EKD), Wegner stwierdza, że w tej trudnej sytuacji, bardziej niż wiara „dla zdecydowanej większości ludzi, ważniejsze są takie czynniki, jak optymizm, poczucie własnej wartości i dobrzy przyjaciele”.

Mając świadomość specyfiki relacji społeczno-wyznaniowych naszych zachodnich sąsiadów, można by taką opinię poddać krytyce, choć trudno całkowicie ją zdyskredytować. Jest w niej wiele ziaren prawdy, łatwo dostrzegalnych i w naszej polskiej rzeczywistości.

Jedno z tych ziaren można dotknąć prostym pytaniem, jakie Jezus Chrystus nieustannie nam, którzy deklarujemy naszą  przynależność do Jego Kościoła: - czy rzeczywiście wierzymy w Jego obecność?

Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. To wystarczyło, aby ci dwaj tak otwarli się na Jezusa, że zostawili Jana i poszli za Nim. Jak wielkim autorytetem był dla nich Jan, skoro wystarczyły trzy słowa, aby zmieniło się ich życie. Można tę decyzję opisać, idąc za św. Augustynem – wybrzmiał głos, a oni poszli za Słowem. Jak głęboka była nauka o Zbawicielu, przekazana im przez Jana, skoro ten skrót myślowy – Oto  Baranek Boży, pokazał im syntezę Starego i Nowego Testamentu, ofiarę baranka paschalnego i ofiarę Mesjasza? Jak wielka była wiara Jana, kiedy wskazując przechodzącego Cieślę z Nazaretu, widział w nim Boga? Jak żył Jan, że przez jego życie, przez jego codzienność mogli zobaczyć Zbawiciela, na którego czekali?

Ponad 43 lata codziennie sprawuję Eucharystię i unosząc hostię, wypowiadam, do zgromadzonych braci i sióstr, słowa: „Oto Baranek Boży…”.  Ponieważ ten fragment liturgii tak mocno wpisuje się w spotkanie Jana i jego uczniów z Jezusem, nie mogę pytań dotyczących Jana uniknąć, nie mogę, nie odnieść ich do siebie. Są one dziś niewątpliwie wzmocnione Covidem-19 i wszystkim tym, co jest z nim związane w Kościele. Mam świadomość tego, że przede wszystkim mogę zmienić siebie. Jest to więc czas dla mnie, a może i dla innych pogłębienia pobożności eucharystycznej. To od naszej wiary, wyrażającej się w naszej codzienności i wszystkich tworzonych przez nas relacjach zależy, czy Msza św. jest jedynie pustym gestem liturgicznym, który wypada tradycyjnie uczynić przy okazji uroczystości rodzinnych lub publicznych, czy też jest rzeczywistym spotkaniem ze Wcielonym Bogiem Jezusem Chrystusem i bycie z Nim tam, gdzie On mieszka. To od naszej wiary, kapłanów i wiernych zależy, czy Msza św. jest centralnym wydarzeniem, czy jedynie przysłowiowym kwiatkiem do kożucha.

Ktoś może powiedzieć, a co to ma do tzw. kryzysu Kościoła?

Powiem prosto – wszystko!

Bo tu jest jego istota. 

Ks. Lucjan Bielas