Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

Piąta Niedziela zwykła - Ewangelia według św. Marka 1, 29-39

Jezus po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On zbliżył się do niej i ująwszy ją za rękę podniósł. Gorączka ją opuściła i usługiwała im. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają”. Lecz On rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem”. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.


Komentarz

Uwolnienie opętanego w synagodze w Kafarnaum, nie było pierwszym cudem, jakiego dokonał Jezus. Wcześniej był obecny na weselu w Kanie Galilejskiej, gdzie w cudowny sposób przemienił wodę w wino. Zachowanie się Jezusa w synagodze, Jego słowa i Boska moc, jaką okazał pośród  zgromadzonych tam mężczyzn, po ludzku stały się jego znakomitą autoreklamą. Natychmiast rozeszli się oni do swoich domów i mieli o czym opowiadać.

Tymczasem Jezus udał się do domu Szymona i jego brata Andrzeja. Udali się tam również ich wspólnicy, Jan i Jakub. Wszystkich wspólników rybackiej firmy połączyła teraz nowa misja do której Jezus ich powołał.

Kiedy pełni wrażeń,  przekraczali próg domu, w którym zapewne wiele razy wcześniej bywali, natychmiast podzielili się z  nowym Mistrzem domowym kłopotem, a mianowicie, teściowa Szymona leżała w gorączce. O jego żonie i dzieciach nic Ewangeliści nie wspominają. Musiała więc zaistnieć taka sytuacja życiowa, że teściowa, znalazła się pod opieką zięcia, co było w tamtejszym zwyczaju. Teraz była chora.

Św. Marek, który w swej Ewangelii zapisał katechezę Piotra Apostoła zostawił nam niesłychanie subtelny, intrygujący i piękny obraz jego teściowej. Odnosimy wrażenie, że była to kobieta wyjątkowa. Jezus ująwszy ją za rękę, podniósł. Pięknym ludzkim gestem ujęcia za rękę, okazał Boską moc. Jakże niezwykła w swej zwyczajności była jej reakcja – uzdrowiona, bez słowa komentarza wstała i usługiwała im. Można powiedzieć, że miała w sobie ukształtowanego ducha służby i pewnie była to jej naturalna postawa. Jednakże od tego momentu, uzdrowiona przez Boga, wróciła do służby, ale już zupełnie inna. To była jej świadoma i wolna decyzja. Służba stała się w jednym momencie jej największym zaszczytem, jaki mógł ją w życiu spotkać. Służyła teraz samemu  Bogu i ludziom. I to nie była jakaś wymyślona idea, to była konkretna służba, osoba osobie – Jezusowi Bogu-Człowiekowi i braciom.

Zapewne wielu, spośród cudownie uzdrowionych wraca do swoich zajęć, obojętnie na jakim są szczeblu, tak jak do służby. Wraca, będąc już zupełnie innymi ludźmi. Są wolni i bogatsi o doświadczenie Jego szczególnej obecności w ich życiu i Jego mocy. To doświadczenie , jeżeli jest prawdziwe, tak jak to było z teściową Szymona, przekłada się na służbę każdemu człowiekowi, niezależnie od zajmowanego miejsca w społecznej hierarchii. Można powiedzieć za św. Łukaszem, że mają głębszą świadomość, że „ręka Pańska jest z nimi” (por. Dz 11,21).

Może niekoniecznie trzeba w życiu oczekiwać cudownej, nadprzyrodzonej interwencji Boga. Może wystarczy chwila refleksji rozumu oświeconego wiarą, aby powrócić do naszych zadań, do szkoły, do korporacji, do firmy, do administracji, do policji, wojska itp., świadomie służąc Jezusowi Bogu i ludziom.

Zaciekle walczył do niedawna świat z niewidzialnymi terrorystami. Oczywiście, że byli, ale jakże ich medialnie rozdmuchano? Walczy teraz świat z niewidzialnym wirusem. Oczywiście, że jest, ale jak nim medialnie terroryzuje? Za tymi sztucznie  wygenerowanymi zasłonami, niewielu myśli o zniewoleniu wszystkich. Wydaje się, że jest to proces nieuchronny. Czy rzeczywiście nic nie możemy  zrobić?  Teściowa Szymona pokazała sposób. Jej zięć, też się tego nauczył. Znakomicie pojął to św. Paweł i wszyscy członkowie Kościoła Chrystusowego, którzy poważnie Go traktują. Choć jest ich niewielu, ale mogą wiele, bo z nimi jest Chrystus!

Ks. Lucjan Bielas