Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

XVI Niedziela zwykła - Ewangelia według św. Marka 6, 30-34

Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza.

Komentarz

Tydzień temu byliśmy świadkami rozesłania Apostołów przez Jezusa w celu zachęcania do nawrócenia, czyli do przeformatowania swojego myślenia. Udali się po dwóch, dając tym, którzy ich przyjęli, szeroko rozumiany pokój Chrystusowy zarówno w przestrzeni duszy, jak i ciała.

Dzisiaj św. Marek  zapoznaje nas z zakończeniem wspomnianej akcji domowych wizyt oraz z jej skutkami. Przede wszystkim Jezus, choć był towarzyszem wszystkich i wszystko wiedział, postanowił ich wysłuchać. Dla wysłanników było to bardzo ważne, aby mogli opowiedzieć o tym, co ich spotkało. Jezus zaś ze swej strony okazał im wielki szacunek, doceniając zarówno ich trud, jak i danie okazji, aby przez opisanie tego, co przeżyli, odkryli jeszcze głębszy sens znaków, jakie Bóg przez nich dokonał. Zapewne, każde wydarzenie, każde otwarcie drzwi, każde spotkanie, było inne. Przez te opowieści wzajemnie ubogacili się doświadczeniami innych, a obecność przy tym Jezusa była też zabezpieczeniem przed popadnięciem w pychę i niezdrową konkurencją.

 

Jest to pierwsza bardzo ważna lekcja zarówno dla rodziców, wychowawców, jak i dla wszystkich tzw. szefów, którzy powierzając zadania, nie chcą produkować niewolników, lecz odpowiedzialnych i kreatywnych współpracowników.

Druga zaś lekcja jest związana ze skalą sukcesu, nazwijmy to – wizyt domowych. To, co Apostołowie wnieśli w domową codzienność, było tak wielką  wartością, że po ich odejściu ludzie zostawiali domy i swoje zajęcia i zaczęli ich szukać. Znajdując ich, znajdowali również Tego, który ich posłał – Jezusa. Wyssany z okolicznych miejscowości ogon zainteresowanych był tak duży, a ich natręctwo tak intensywne, że Apostołowie wraz z Jezusem nie mieli możliwości odpoczynku, nawet spożycia posiłku. Próba znalezienia odludnego miejsca okazała się fiaskiem. Główną przyczyną tego fiaska była reakcja samego Jezusa wobec tłumu szukających ich ludzi:  Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza.

Przypomina się niemal z automatu, scena z kuszenia Chrystusa na pustyni, kiedy to, poszcząc, poczuł głód. Wtedy przystąpił do Niego szatan i rzekł: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, aby te kamienie stały się chlebem. Lecz On mu odparł: Napisane jest: <Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych>”. Zgodnie z tą logiką wyższości Słowa Bożego nad chlebem,  Jezus na pustyni odrzucił  pokusę szatana, teraz zaś zgodnie z tą logiką, nauczanie stawia przed odpoczynkiem i posiłkiem. Taka postawa jest najlepszą weryfikacją głoszonej nauki.

 

Dla wyzwań, jakie dzisiaj stają przed Kościołem Katolickim, te lekcje mają jeszcze jedno istotne znaczenie.  Jezus gromadził ludzi, nie zaczynając od czekania na nich, ale od wyjścia do nich. Doświadczenie osobowości wysłanników, wpisania się tego, co głosili w rzeczywiste potrzeby ludzi, w ich codzienności,  pociągnęło za Jezusem tłumy. Jedna i druga forma działania będzie miała miejsce w życiu Jezusowego Kościoła. Innej drogi nie ma. Jest tylko pytanie ile potrzeba nam jeszcze czasu, aby dzisiaj tę dynamikę działania na powrót uruchomić?

 

Choć wydaje się, że jest to przesłanie skierowane bardziej do wielkich architektów kościelnej polityki, to jednak każdy z nas w fundamentalnym poczuciu własnej odpowiedzialności, może wraz  z Jezusem wiele dokonać.

 

 


Ks. Lucjan Bielas