Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

XXIII Niedziela Zwykła - Ewangelia według św. Marka 7, 31-37

"Effatha", to znaczy: Otwórz się

Komentarz 

Działo się to w krainie zwanej Dekapolem. Tworzył ją związek dziesięciu miast hellenistycznych położonych w Transjordanii, zasiedlonych przez ludność pogańską, gdzie Żydzi stanowili jedynie mniejszość.  Jezus nie unikał tego terenu, a swoje zachowanie roztropnie dostosowywał do istniejących warunków. Z jednej strony ludzka roztropność nakazywała unikanie niepotrzebnego rozgłosu, aby nie narazić Boskich planów, z drugiej zaś, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

I właśnie tam i wtedy przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na nim rękę. Wyraźnie ten ludzki gest Jezusa łączył się w gronie jego najbliższych z Jego Boską mocą uzdrawiania. Tymczasem On uczynił coś, co można by powiedzieć, nie było w Jego stylu, a co nadało temu wydarzeniu szczególną rangę, rozgłos i znaczenie, albowiem taki był Jego zamiar. Jezus oddalił się z głuchoniemym od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to znaczy: Otwórz się. Mamy tu trzy momenty.

Po pierwsze, Jezus uczynił coś tak ludzkiego, że bardziej nie można. Te palce w uszach i Jego ślina na języku tego biedaka, szokujące ludzkie gesty, szokujące, bo takimi miały być.

A potem, to wymowne spojrzenie w niebo, znak, za którym kryła się prośba Syna do Ojca Niebieskiego.

I trzeci element, mocno wypowiedziane słowo, które wpisało się w historię świata:  "Effatha", to znaczy: Otwórz się. W tym poleceniu kryje się głębokie zjednoczenie woli Ojca i woli Syna w Jego ludzkiej i Boskiej naturze. Tu natura musiała ustąpić: Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.

Tymczasem zakaz mówienia o tym wydarzeniu skierowany do świadków, już nie miał, jak się okazało, takiej bezwzględnej mocy, jako że Stwórca obdarzył człowieka wolną wolą. Słabość ludzką jednak nie tylko przewidział, lecz i znakomicie wykorzystał.

Sprawa bowiem jest głębsza. Kluczem do niej jest słowo „effata” – otwórz się. Sugeruje to wyrażenie, jak i cała scena, iż Jezus miał  w zamiarze nie tylko  przywrócenie uszom i językowi głuchoniemego ich  naturalnych funkcji, lecz idzie o pełne otwarcie się zamkniętego człowieka. Papież Benedykt XVI zauważył, że słowo „effata” zawiera w sobie cały przekaz nauki Chrystusa. To On stał się człowiekiem, aby człowieka w jego wnętrzu głuchego i niemego przez grzech, otworzyć. Chodzi o takie uzdolnienie serca człowieka, aby  usłyszało głos Bożej miłości i odpowiedziało  językiem miłości Bogu i drugiemu człowiekowi. Sam Jezus jest najlepszym przykładem człowieka słyszącego i mówiącego językiem miłości.

Ta ewangeliczna scena uzdrowienia głuchoniemego, którą Jezus znakomicie z dala  od tłumów, tłumom przekazał, znalazła swoje odbicie w liturgii sakramentu Chrztu św. Nowo ochrzczonemu dziecku kapłan dotyka uszu i ust  wypowiadając słowo „effata”, modląc się, aby ten młody chrześcijanin, jak najszybciej usłyszał słowo Boga, słowo miłości. Aby na miłość był otwarty i jej językiem komunikował się z Bogiem i bliźnimi.

Tak bardzo dziś akcentujemy znajomość języków obcych i ma to swoje znaczenie. Jednakże bez otwarcia się na miłość, znajomość języków nie ma żadnego znaczenia. Świetnie  rozumiał to  i zgrabnie ujął   św. Paweł:

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,

a miłości bym nie miał,

stałbym się jak miedź brzęcząca

albo cymbał brzmiący.                             


Ks. Lucjan Bielas