Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

XVII Niedziela Zwykła - Ewangelia według św. Łukasza 11, 1-13

Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów».
A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».


Komentarz 

Wielu rezygnuje z modlitwy albo po prostu twierdzi, że nie ma na nią czasu, albowiem nie czują relacji z Bogiem, a przede wszystkim uważają, że są niewysłuchani. Na to zaś wielu radzi takim biedakom, aby nie traktować modlitwy, jako kartki papieru, na której jest rozpisany „koncert życzeń” do Pana Boga. Przedkłada się Mu taką listę i pokazuje miejsce, na którym pokorny Bóg ma złożyć swój podpis, najlepiej natychmiast  i tak zadowolić wnioskodawcę. Bóg z reguły nie reaguje i zaczynają się kłopoty. Paradoksalnie, można przypuszczać, że gdyby proszący był na miejscu Boga, też by nie zadziałał.   Zdecydowanie mądrzej jest stanąć na modlitwie z pustą kartką, ale już podpisaną przez człowieka. Jest to wyraz otwartości na wolę Pana Boga i gotowości odczytania i wypełnienia jej. Wydawałoby się co niektórym, że sprawa jest załatwiona, tymczasem Pan Jezus, jak zwykle, sugeruje nam dzisiaj trzecie wyjście. Aby je zrozumieć, a co za tym idzie, mądrze z niego korzystać, Jezus uczy podstawowej modlitwy, która będzie zarówno kształtowała nas jako Jego uczniów, jak i pomagała nam w tworzeniu właściwej relacji z Bogiem i bliźnimi.

I tak Jezus oferuje nam swoją obecność podczas naszej modlitwy. To dzięki Niemu i z Nim, mogę do Boga zwrócić się słowami Ojcze nasz – Ojcze Jezusa i Ojcze mój i moich braci, czyli Ojcze nasz.

Dalej, Jezus, sugeruje nam natręctwo podczas modlitwy, natręctwo prośby. Niewątpliwie jest ono swoistego rodzaju weryfikacją prośby. Nieustanna prośba stanowi też swoistego rodzaju oczyszczenie zaufania. Jej ciągłe  powtarzanie weryfikuje  prośbę, a nazywanie jej pozwala, nie tylko na dobre jej  sprecyzowanie, ale również wywala w proszącym wolę aktywnej współpracy z łaską Boga. Taki sposób proszenia jest możliwy tylko wtedy, kiedy to między wierzącym człowiekiem a Bogiem jest miłość i zaufanie.

Po trzecie, Jezus sugeruje, że ufając w wysłuchanie naszych próśb, nie powinniśmy oczekiwać, że ich efekt wyskoczy, jak z automatu, lecz: Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą. Można pokusić się o bardzo  współczesną parafrazę, a mianowicie, że Boski Duch, da nam oprogramowanie, konieczne do sprostania celom, jakie widzimy i nazywamy w naszych prośbach.

Tak więc owo trzecie rozwiązanie, to takie przedstawienie Bogu próśb, aby były  one naszą inicjatywą, a także całkowitym zawierzeniem Jemu. Wyraża się to w wewnętrznej gotowości na Jego korekty, a nawet na całkowicie inne scenariusze. Faktem jest, że ci, którzy cieszą się świadomością Jego miłości, i starają się na nią odpowiadać,  nie mają z tym żadnych większych problemów.  Pamiętajmy, że to dzięki Jezusowi, który uwalnia nas od grzechów i jest obecny w naszych modlitwach, mogą one mieć nieporównywalnie większą moc niż wszystkie inne prośby tego świata. To jednak pociąga za sobą odpowiedzialność.

Dzisiejsza liturgia stawia nam, zbrojonym w narzędzia przemiany świata, jako wzór człowieka proszącego Boga z wiarą, Abrahama. Ten stary człowiek, który wiedziony wiarą wiele widział w swoim życiu, wyszedł z Ur chaldejskiego, przeszedł przez Egipt i nie straciwszy wrażliwości, wstawia się u Boga, za miastami kananejskimi Sodomą i Gomorą, których to mieszkańcy pogubili się moralnie tak mniej więcej, jak nasz współczesny świat. Sprawiedliwy i miłosierny Bóg był gotów, widząc wiarę Abrahama, na jego prośbę dla choćby tylko dziesięciu sprawiedliwych uratować miasta. Niestety nawet tylu się nie znalazło.

Wiele nam do myślenia mogą dać słowa Jezusa, który przestrzega miejscowości, w których często był, nauczał i działał cuda. Widząc niewiarę  mieszkańców Korozain, Betsaidy, wypowiedział słowa, które powinny i nas postawić do pionu: Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam.  Natomiast do mieszkańców Kafarnaum, z którymi był bardzo związany, rzekł:  Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które w tobie dokonał, przetrwałyby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie (por. Mt 11, 20-24).

Te słowa wypowiedział Miłosierny Jezus, Wszechmogący Bóg – Sędzia Sprawiedliwy. Może to czas najwyższy, aby poczuć się odpowiedzialnym  za los swój i innych.


​Ks. Lucjan Bielas