Czy to co po ludzku niemożliwe, stanie się faktem?
Gdyby 7 kwietnia roku 30 na Forum Romanum, ktoś z grona dziennikarzy BBC, CNN, czy TVN przeprowadzał wywiady z Rzymianami i zadawał im jedno pytanie: czy jest to możliwe, żeby religia pewnego człowieka imieniem Jezus, który teraz, gdzieś daleko na krańcach Imperium w Jerozolimie umiera na krzyżu, a jego przyjaciele już prawie wszyscy pouciekali, podbiła rzymski świat i stała się religią państwową? Raczej trudno przypuszczać, by choć jeden mieszkaniec ówczesnego Wiecznego Miasta, nie potraktował tego typu pytanie jako głupi żart, kpinę czy coś z działu fantastyki naukowej.
A jednak w roku 380 cesarz rzymski Teodozjusz Wielki ogłasza religię owego skazańca – Chrześcijaństwo jako religię panującą. Już wtedy była ona w swej strukturze o wiele mocniejsza od kultów pogańskich, a Imperium wszakże łączyło ściśle władzę, armię i religię w jedną całość. Religia stanowiła dla współczesnych fundamentalne spoiwo wielokulturowego państwa. Kiedy więc kruszyła się jedna, trzeba było zastąpić ją nową. Ponad to wszystko, sam Teodozjusz był chrześcijaninem, przy wszystkich swych słabościach traktującym Chrystusa poważnie. Tak więc to co po ludzku było nie możliwe, stało się faktem.
Dlaczego do tego doszło? Czy to tylko działanie Boskiej mocy obecnego w Kościele Chrystusowym Ducha Świętego? Jaki udział w tym sukcesie miał ludzki czynnik? Bóg do swego planu i swej nieskończonej mocy działając na tym świecie zaprasza zwykle człowieka do współpracy. Możemy więc postawić sobie pytanie: jakich ludzkich mechanizmów użył Chrystus do współpracy ze swą Boską mocą? Szukając odpowiedzi z natury rzeczy przychodzi nam na myśl taka mała, niepozorna, rybacka firma Jezusa.
Ks. Lucjan Bielas